MITY MARKETINGU: Nasze produkty są tak dobre, że nie potrzebujemy marketingu

Na pewno spotkałeś się z frazą „Dobry produkt nie wymaga reklamy” – czyż nie?
Ja wielokrotnie spotkałem się z wynikającym z powyższego przekonaniem, że jeśli będziesz oferować dobre produkty lub wysokiej jakości usługi, to nie potrzebujesz marketingu. Co więcej – kierowanie się tą zasadą przynosi dobre efekty!
A więc jak to jest z tym popularnym mitem? Czy to na pewno mit?
 
Koncepcja „Dobry produkt nie wymaga marketingu” jest oczywiście nieprawdą. I nie tylko dlatego, że „marketing jest super i wszyscy go potrzebują” 🙂
Jest również po prostu fałszem z logicznego punktu widzenia.

Dobry produkt

Zacznijmy od odpowiedzi na pytanie co w potocznym rozumieniu oznacza, że „produkt jest dobry”?
Co mamy na myśli, kiedy mówimy o dobrym samochodzie, dobrej restauracji lub dobrym lekarzu?
 
Dobre produkty lub usługi, to takie, które spełniają oczekiwania nabywców. Czyli zaspokajają jakąś potrzebę i przynoszą nabywcy wartość większą od ceny, którą trzeba za nie zapłacić. Oczywiście różni ludzie mają różne potrzeby. Dla jednego dobra restauracja, to taka, w której można się najeść do syta za niewielkie pieniądze, a dla innego dobra resturacja to taka, która słynie z wybornych ośmiorniczek, kto inny rozpozna dobrą restaurację po wykrochmalonych obrusach i pingiwnich strojach kelnerów.
 
Jeśli zatem mówisz, że Twój produkt jest dobry, to powinieneś wiedzieć, że nie jest on dobry dla wszystkich. Zapewne masz na myśli jakąś określoną grupę odbiorców, której go zadedykowałeś, w taki sposób, aby zaspokajał ich potrzeby. Znając tę grupę i jej status majątkowy, określiłeś również cenę, którą będą w stanie za Twój produkt zapłacić.
 
Wniosek: określając swój produkt lub usługę jako dobre, dokonałeś analizy marketingowej rynku – czyli zrobiłeś marketing.

Marketing? A na co to komu potrzebne?

Skupmy się teraz na znaczeniu drugiej części mitu, czyli sforomułowaniu, że produkt „nie potrzebuje marketingu”.
Marketing definiujemy jako zespół działań związanych z rynkiem, więc co do zasady – nie ma rynku bez marketingu (chyba, że w Korei Północnej). 
 
Wchodząc jednak w szczegóły i szukając dziury w całym – w powszechnym rozumieniu, znaczenie marketingu często sprowadza się do jego najbardziej charakterystycznej składowej, czyli promocji (reklama, public relations, komunikacja).
 
Jeśli nie promowałbyś swoich produktów lub usług w ŻADEN sposób, to jak konsumenci mieliby się dowiedzieć o ich istnieniu?
 
Nawet jeśli prowadzisz jedyną piekarnię w powiecie (i zakładasz, że wcześniej czy później każdy do niej trafi), to zapewne nad wejściem do niej widnieje stosowny napis komunikujący nabywcom z czym mają do czynienia, sprzedawca poleca klientom bułeczki z mąki razowej (sprzedaż bezpośrednia), a klientki rekomendują sobie produkty nawzajem (wirusowy marketing szeptany).
 
Okej, zgodzę się, że nie każdy produkt i usługa wymaga szeroko zakrojonej kampanii ATL (np. w reklamy w telewizji). Jednak zwyczajnie nie da się prowadzić działalności nie podejmując jakichkolwiek działań związanych choćby z komunikacją o ofercie – a to już jest jakaś forma reklamy.
 
Wniosek: nawet jeśli nie podejmujesz masowych działań reklamowych, to i tak reklamujesz swoje produkty lub usługi, choćby nawet w wybitnie niekonwencjonalny sposób. Co więcej, wybór takich, a nie innych kanałów komunikacji i sposobów dotarcia do klientów jest niczym innym niż właśnie marketingiem!

Nawet jeśli wydaje Ci się, że nie robisz marketingu, to i tak robisz. Tyle, że nieświadomie.

 
Obawiam się, że nawet jeśli wydaje Ci się, że nie robisz marketingu, to i tak robisz. Tyle, że nieświadomie.
A jeśli masz przy tym dobre efekty, to znaczy, że dobrze wykonujesz swoją pracę.
Nie znaczy to jednak, że nie mogło by być lepiej…
 
 
Jesli potrzebujesz marketingowego uświadomienia, to po prostu zadzwoń do mnie. Serio. Odbieram 🙂