Zanim jednak ostatecznie wykreślisz z listy swoich planów, wszystkie fajne rzeczy, które nie są dostatecznie ważne, to zastanów się dlaczego na Twojej liście w ogóle się znalazły. Być może tylko podążyłeś za modnym trendem i walczyłeś o coś, co w sumie nie przynosiło Ci ani korzyści ani nawet przyjemności. Ale może było wręcz przeciwnie – podjąłeś wyzwanie, widząc dla siebie bardzo istotną wartość, wynikającą z Twoich głębokich potrzeb. Moim zdaniem, jeśli coś przynosi Ci szczerą frajdę, to jest to już na tyle duża wartość, aby powalczyć o nią w swoim życiu.
Oczywiście możesz to robić tak jak dotychczas – spontaniczny wypad na siłownię, okazjonalne gotowanie w domu, czy kolejna część rozpoczętego e-learningu w wolnej chwili. Czyli, od czasu do czasu. Zwykle za rzadko, bo zawsze jest coś ważniejszego do zrobienia. Z wiecznym poczuciem niespełnienia albo/i winy. Można jednak inaczej – skuteczniej.
Kiedy zapisujesz się na wizytę do dentysty, ustalasz konkretny dzień i godzinę. Wbijasz datę w komórkę lub wpisujesz w kalendarz. Ponieważ to ważne i konkretnie zaplanowane, jesteś w stanie tak poukładać inne zadania życiowe, aby stawić się w gabinecie w ustalonym terminie – choć przecież mogłeś wizytę przełożyć.
Kiedy ten sam stomatolog powie Ci: „Proszę przyjść na kontrolę za pół roku”, to jest to tak nieprecyzyjne i oddalone w czasie, że zwyczajnie nie masz czego wpisać w kalendarz. W efekcie często o wizycie kontrolnej w ogóle zapominasz – mimo, że przecież również była ważna. Albo przekładasz ją z miesiąca na miesiąc – bo przecież to w zasadzie bez różnicy – aż w końcu mija ich kilkanaście.